poniedziałek, 7 lipca 2014

A Bóg jest miłością

Lizol, wspomnienie szpitalnych sal. Biel
twarda jak ściany zimne niczym rozmowy, że Bóg mnie pokochał,
dlatego pokarał. Skórę zrzucałam po zmianie
każdego gipsu, łasiłam się. Siostry zakonne uwodziły
świętymi obrazkami,
co wszystko mogą.

W rytmie szczęku nożyc opadały bandaże.
Na łeb na szyję, koziołkowały zeschnięte płatki róż, szybciej
niż wiara w Boga, przepełniona lękiem.

Myliłam wcielenia Jezusa Ch. z Panem B.,
nie polubiłam Matki
Boleściwej, a Duch Święty nie wniknął.
Chociaż szukałam miejsca na czternastu stacjach
krzyżowych, mój pociąg nie nadjechał.

Po wielu latach w sobie znalazłam drogę do Boga.
 Potykam się, zbieram siły
i kule, wstaję. Idę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz