Tu sprzedają naszyjniki z owoców
jarzębiny - pomarszczone kulki przyciągają tylko
jemiołuszki.
Na parapecie osiadł mech, w kącie ogrodu mokną
porzucone leżaki.
Nie pierwszy raz chciałam przerwać tę podróż i wrócić
do domu.
Żal, gniew i miłość do tego co ziemskie
przeminą - żywi spłowieją
jak nakrycia na ogrodowych krzesłach,
a umarli
będa grymasić z wyborem nowego wcielenia.
Mówiłaś - kiedy wiesz dokąd biegniesz, dotykasz
krótszą nogą Błękitnej Planety,
i nawet dziewiąty miesiąc nie jest aż taki
nieznośny.
Piękne to Pani pisanie. Od dawno, z odległości czytam, zamyślam się i z wielką przyjemnością oglądam Pani "obrazy".
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Em