Zauważyłam cię pierwszy raz wystrojoną
w smutek chwiejący się na wysmukłych
szpilkach. Nic nie znaczący szczegół,
a rozczulił w środku
grudnia.
Mówiłam, nie mam pamięci
do liczb, rachunków, zdrad i bardzo się pilnuję,
żeby nie przeceniać także swoich
błędów.
Jesteś częścią mnie, mamy w sobie odrobinę
z Lady Makbet, Madame Bovary
i Sylvii Plath.
Nagie, szczęśliwe do utraty zmysłów
o poranku nie podnosimy głosu
i głowy z poduszki. We śnie próbujemy ocalić
świat, który nas kręci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz