Rodzina Jensenów
Świąteczne prezenty kupili pół roku temu, na wyprzedaży.
Wkrótce pan Jensen wykręci żarówki, trzeba oszczędzać- trudno,
przed drzwiami nie wszystkim skrzatom będą się świecić oczy.
Gęś, import z Francji, najtańsza; ostatecznie, nikt nie musi
z nią gadać! Pani Jensen na liście zaznaczyła - oprócz białych
skarpetek, nasiona frezji. Mąż - slipy bokserki, niezbędny tytoń
i chodaki.
Ileż się nabiegała, przecież to nie sezon! Listy życzeń córki
nie czytali, nieważne, jak co roku dostanie w kopercie
korony. Przy stole nie będą długo siedzieli - dwie godziny,
wystarczy.
Panienka Jensen
ostatecznie, może być samotną matką i żyć jak człowiek.
Opiekunka z gminy kupi dziecięcy wózek, na pampersy z zasiłku
musi jakoś wykręcić.
Do diabła, nie jej wina, że nikt w rodzinie niczego nie umiał załatwić.
Chciała być modelką, ale z takim nazwiskiem?! Dokładnie sprawdzi
z kim wypije piwo i na śniadanie kawę.
Na pierwszej randce powie: "możemy mieszkać razem, tylko
spiszemy kontrakt: przez dwa lata
wyjazd na wakacje do Tajlandii, łóżko i garnki".
Zorentuje się, ile facetowi zostaje po potrąceniu podatku.
Niewiele, tylko żeby z nią był, kiedy pójdzie rodzić i dał nazwisko -
państwo zapłaci alimenty. Do wszystkiego można się przyzwyczaić;
też nie poznała ojca. Wpadali jacyś faceci,
z tym, który pokazał jej Tivoli Varieté straciła cnotę.
Zwyczajnie, były frytki i oranżada, żadnych trudnych słów.
Odchowa albo zawiezie do matki. Ucieszy się,
może wnuk odwiedzi ją kiedyś
w domu starców?
Pani Jensen, moja sąsiadka,
nosi na twarzy uśmiech, "crazy glue".
Gdy się spotykamy zawsze pyta jak mi się tu żyje--
"Ja bym chyba zwariowała!", kiwa głową i dodaje,
że w tym roku też będzie miała piękny ogród.
Wszystko planuje: kwiaty, śnieg i zawsze o tej samej porze,
w soboty, myje okna - czeka na cud.
Pan Jensen, bardzo
lubi przyrodę, dobre jedzenie. Sprawdza datę ważności,
i czy produkt nie pochodzi z innego kraju. Kocha ojczyznę,
oraz wszystkie swoje dzieci. Co trzy miesiące dostaje korony
od "Schlutera", wierzy w Królową. Co kwartał sprawdza
notowania "A.P. Moller-Maersk Gruppen".
Nie zdradza żony, bo nie ma energi, żeby czwarty raz się sądzić
o dom i samochód. Jest tolerancyny; cudzoziemiec powinien mieć
dobre życie, byle nie mieszkał w pobliżu.
Pan Jensen nie jest gwałtowny. Tylko w piątek strzela z wiatrówki
w krystalicznie czyste powietrze. W sobotę, po sześciu piwach, może zapłakać
albo komuś wpierdolić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz