Kochankowie postąpili ze mną dobrze, ale
co drugi cierpiał na batrachofobię. Zgasło światło,
barman miesza trunki, myśli - może się kiedyś dowiem
całej historii? Clarissa, to moje imię.
Mam wrażenie, że niedługo utonę.
Gdybym siebie lepiej znała, mogłabym sobie pomóc;
wyjąć gwoździe z brzucha
jak butelkę sherry z kredensu.
Przestałam wierzyć w terapeutów
i króliczą łapkę. Za chwilę wstanie słońce,
barman przestanie mieszać trunki -
może się kiedyś dowie?
Proponuję szyk "jak butelkę sherry z kredensu".
OdpowiedzUsuńPrzykre, że kochankowie nie byli z książęcego rodu w połowie.
Tytułowa pani atrakcyjna jak pstrągi u Jamesa Joyce'a, a Twoje pisanie jak zawsze świetne.
Jarku, za uwagę dzięki wielkie!
OdpowiedzUsuńCo naj!
)))