Codziennie mijam szramy
na ścianie budynku - odkąd tu przyjechałam,
nie dostrzegam w niej najmniejszej
zmiany.
Wlokąc Mariannę w składanym wózku
upychałam po kieszeniach
topniejący dobytek.
Fotografie w pożółkłej kopercie,
kosmyk jasnych włosów -
zasłaniają drzwi, na których
brakuje tabliczki z moim imieniem.
Ewo, ta Twoja tesknota za krajem i dziecinstwem Marianny jest swietnie uchwycona
OdpowiedzUsuńpozdrowki
:)))
Bardzo dobry widzi mi się ten wiersz. I ten motyw włosów ... chyba poruszamy się w światach równoległych, wiesz czemu ;)
OdpowiedzUsuńdzięki Wam za poczytanie, Olka, już są -
OdpowiedzUsuńcieszę się, ze wpadłaś do mnie!
)))