Kilka lat z zaklinaczem węży: torsje i zabłocone spodnie,
całe to wsiemstwo,
którego nie można było ochronić, wyrzucić -
minęło.
Już nie miałeś nade mną władzy, mogłam pójść
na plażę i w słońcu rozpuścić włosy, oglądać swoje ciało
przeciskające się przez cienie.
Zamknęłam drzwi, chciałam przeżyć albo wrócić
do raju. Przestałam nasłuchiwać kroków, gdy jesienią
popsuły się drzewa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz