poniedziałek, 29 listopada 2010

I slept and dreamt

Środa-czwartek - w zeszłym tygodniu wracałam do domu przez wąską, ciemną leśną drogę do pustego przedpokoju. Przeskakiwałam co drugi schodek na trzecie piętro, dość szybko, ale zawsze o krok do salonu.
W pokoju, gdzie drgał w piecu ogień, ktoś kto rozkładał koc, papiery, wyłączał ekran, zbierał leżące wokół rzeczy, miał obcą twarz - czułam tylko oddech, ciężki, jak oddech śpiącego w pociągu.


"Będę czekać całe moje życie, do ciebie mam dużo cierpliwości, tato", śpiewała zwyciężczyni listy przebojów.  Nie mogłam zatrzymać się w hotelu na drugim końcu miasta. Miałam związane ręce 
i nogi strachem; ten, którego twarzy nie mogłam rozpoznać, zamknął książkę jak ktoś,
kto wiedział, że odjadę albo zatrzasnę drzwi.

Na północy, tam, gdzie słońce zachodzi uciekając przed deszczem, sfilcowane chmury wyglądają niby czarne kryształy; kamienie, które zdobią łańcuch
strachu.

Kto by pomyślał, że to jest łatwe, że za chwilę będzie
po wszystkim. Fetysz, do którego nic nie czuję - niewyraźne zdjęcia, żądło upierdliwego ego i przerażenie pełne zatopionych w formalinie mięsa robaków, zniknie na zawsze.

Pokłosie

Podejdź do gawronów. Tam, gdzie przeorana ziemia
i grzebiące
stado.

Pospiesz się, nim spadnie pierwszy śnieg i wszystko będzie białe
albo czarne.

Ptaki mogą drażnić, kiedy zimą strachom
przymarzają do tułowia
ręce.

Spójrz, zlatują się.
Przywiera czerń
do bieli.

sobota, 20 listopada 2010

Nekrolog

Wiele lat czekałyśmy cudu - odszedł, jak na swój alkoholiczny amok,
cicho.

Córka zdjęła buty, ja obrączkę. Zmarł, o czym zawiadamiam
świat i tych, którzy go rozpijali.

Pogrążone w głębokiej radości
żona i córka.

piątek, 19 listopada 2010

Na fali

Siostry ubrane w krynoliny pogasiły świece
i receptory bólowe – odpływają w gorączkę tracąc poczucie czasu. 
  
Trudno z nimi tańczyć, wyplatać z metalowych obręczy unoszonych prądem siły Carlolisa.   


Wyrzucone na brzeg
wanny leżą w bezruchu - zmieniając kolor oczu,
załamują ręce.

Mężczyźni odstawieni od piersi matki pochylają się
nad ukwiałem uwęzionym między
ich udami.

czwartek, 18 listopada 2010

Odrzucone

Ubrane w krynoliny pogasiły świece
i receptory bólowe - nie mają poczucia czasu, gorączki albo
rozgrzeszenia.

Trochę trudno się z nimi tańczy, wśród metalowych obręczy
wierzga serce.
Na łóżku, na podłodze, w wannie leżą w bezruchu - potem zmieniają kolor oczu.
Mężczyźni niecierpliwie pochylają się nad ich nagimi
stopami.

Wykrochmalone szpilki przebijają
włosy.

Flesz


Padał deszcz i nagle pomyślałam,
że zmokniesz.
Żółte zasłony, o ton cieplejszy kolor
ścian - jednak chłód wypełnił pokój, ciało lodem i wtedy trzasnęło
jak w drzewo.

Nie ma co dramatyzować, powtarzałam: "przebudź się, każdy ma swój próg
bólu" - nawet brak jajecznicy na śniadanie może mieć dziś nieprzewidywalny
skutek.
Wyśliznęłam się w ostatniej chwili - zbiegając piętro
po piętrze otrzepywałam podeszwy z kurzu, twarz z zapachu,
wyszarpałam spod paznokci naskórek.
I wszystko tobie wybaczyłam na poddaszu
tego domu.