wtorek, 14 stycznia 2014

Przenikanie

Śpię, ale nie śpią myśli w głowie. Każda z nich krąży,
przebudza. Uwiera, gdy zwlekam z otwarciem oczu
nad ranem. Wspomnienie o tobie łapie za gardło
i prawie nie pamiętam o czym śniłam.

Byłaś dla mnie dobra, przybliżałaś do ust lusterko.
Jego tafla falowała jak woda, więc chciałam się obmyć,
kartką wysuszyć twarz, przedtem napisałam kilka prostych,
ważnych słów. Nie wiedziałaś czy w miejsce bandaża
nałożyć szminkę, lakier, czy rajstopy.
Gdy chciałam wystroić szyję sznurem
sztucznych pereł, mówiłaś, że prawdopodobieństwo zdarzeń
mieści się w stopniu odkrywania prawdy o samej sobie.

Przypominałaś o konieczności wyrzucenia toksyn,
zamglonych wspomnień o rozkoszy. Uczyłam się przebaczać
błędy, rozumieć, że od wesela nic się nie zagoi.
Nie jestem gorliwą katoliczką, zaufałam jedynie Bogu,
mimo pokusy subtelnego aromatu kadzideł,
 trzymam się z dala od domokrążców i pośredników.

Dumna z kolekcji smutków, uważałam, że do twarzy nam
z cierpieniem, ale wszystko miało swój cel i zapach.
Nawet wrogowie pokazali, co to szczęście.

Mam blizny, tęczowe tatuaże, których
przestałam się wstydzić
wśród nocnej ciszy, w świetle lamp.

Powtarzając, że zawsze będziesz
najdroższa, nad morzem rozsypuję pyły dymnicowe,
pestki słonecznika i oranżadę w proszku. Czekam na ptaki
podchodzące do lądowania.

czwartek, 9 stycznia 2014

Odwrócona



Otworzyli matce brzuch. Krwawiła,
kiedy pozwolili mi wypłynąć
na powierzchnię oceanu.
Lekarz energicznym klapsem próbował tchnąć
w płuca powietrze.

Niektóre zdarzenia mogą prześladować do końca
świata, chociaż zależą od planów,
a nie od przypadku. Jej brak uśmiechu, jęk ulgi,
gdy lekarz zdjął fartuch i wybiegł
do swojej ukochanej, uświadomiły mi, że nikogo nie można
zatrzymać na zawsze.

Długo byłam martwa,
nocami pływałam wśród ryb,
w których krążyło więcej gorącej krwi   
niż we mnie miłości. Po latach zrozumiałam,
że muszę wszystko zostawić,
aby pozbyć się także nieśmiertelnej rozpaczy.