gruchotałyby szczęki. A tu nowe fenomeny i tłum
piromanów. Rzeczy same w sobie, ziarenka
ryżu, ale nikt z nas nie poluje z latawcem. Noumeny?
Czerwone ścianki weków. Soczyste; ktoś opowiadał,
że widział Boga siedzącego na wiśni: "Czy myślisz, że łatwo zejść,
gdy tak wysoko?"A mnie się śniło, że usiadłam obok książek i papilotów - paliłam
cienkie papierosy. W gwiazdozbiorach plątały się języki -
nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Obce pogrzeby mnie wzruszają,
bliskich próbuję nie pamiętać.
Trzymam w pięści gałganki, nic nie jest pewne na tym świecie.
W trzecim wymiarze odchudzałam się
przynajmniej raz na kwartał i nie grałam
w karty. Budzę cię, proszę zrozum, że marzę o języku,
którego słowa mogłyby
gruchotać szczęki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz