Azyna opowiadała mi o swoim śnie. Kiedy zamknęła oczy,
wzgórza były pełne koni, i mnóstwo zapalonych świec;
chciała, żeby zanikający świat
wyglądał pięknie. Mówiła, że trzeba odejść i
nie wyć w obecności nieznajomych. Zeskrobać jasny metal,
emaliowaną powłokę z morskich fal.
Ominąć barokowy tłum, strząsnąć z ryby pył - pozostanie
jeszcze wiele do powiedzenia. Pamiętaj, tylko ty potrafisz
mnie znaleźć.
wiersz dedykuję Aleksandrze Zbierskiej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz